W zawodzie grafika bardzo powszechne jest stwierdzenie, że studia się nie liczą, zaś znaczenie mają tylko umiejętności. No i owszem, jest w tym wiele prawdy, bo co młodemu grafikowi z dyplomu w ręku, skoro nie przejawia żadnego poczucia estetyki, a typografia go zwyczajnie nudzi. Raczej kiepski to materiał na projektanta. Jednak takie przypadki odrzucę, bo znaczna większość osób (mam nadzieję), które myśli o pójściu na studia graficzne, robi to z pasji i chęci rozwoju. I tu pojawiają się wątpliwości, czy studia rzeczywiście dadzą możliwość rozwoju, czy nie ugaszą zapału, czy nie szkoda na studiowanie czasu i pieniędzy, a niestety studia graficzne, zwłaszcza te dobre studia, do tanich zdecydowanie nie należą.
Na początek trzeba zaznaczyć jedną kwestię – żadne studia nie zrobią z nikogo automatycznie świetnego grafika. Czas spędzony na uczelni należy traktować bardziej jako okazję do stworzenia sobie możliwości niż obietnicę podboju świata sztuki, czy reklamy. O jakich możliwościach mówię? O możliwościach poznania ciekawych ludzi, prowadzących zajęcia, którzy są autorytetami w świecie projektowania. O skorzystaniu z ich doświadczenia i możliwości rozmowy z nimi. Mam też na myśli możliwości poznania różnych dziedzin grafiki oraz technologii, które są w pracy wykorzystywane. Kto wie, być może młody student z małego miasta, który do tej pory amatorsko projektował logo, na ostatnim roku studiów odkryje w sobie zamiłowanie do modelowania 3D? Bez studiów być może zostałby w swoim mieście, zatrudnił się w jakiejś lokalnej pracowni reklamy, tworząc przeciętne prace i nigdy nie wpadłby na pomysł, by poświęcić trochę czasu na grafikę 3D. Oczywiście to tylko hipotetyczna sytuacja, jednak mam na myśl to, że studia graficzne są po prostu wielką skrzynią pełną rozmaitych okazji, które tylko czekają, by je wykorzystać lub… przejść obok nich obojętnie. Sam, studiując zaocznie, miałem okazję poznać kilka ciekawych osób, od tych młodych, którzy wystartowali zaledwie kilka lat przede mną, po wiekowego artystę, który już teraz trwale zapisał się w historii polskiego plakatu. Byłbym ignorantem, gdybym w tym momencie powiedział, że spotkanie ze znakomitym plakacistą, który jest jednak jakby z poprzedniej epoki, było stratą czasu.
Trzeba przyznać, że na rynku jest dość duży wybór uczelni, które oferują studia z dziedziny projektowania graficznego. Mówię tu oczywiście o uczelniach, a nie szkołach policealnych, bo to trochę inna liga. W każdym razie warto poświęcić trochę czasu na porównanie sobie uczelni, które nas interesują. Na pewno warto zwrócić uwagę na program nauczania – jakie zagadnienia są poruszane podczas studiów i jakie przedmioty będziemy mieli do zrealizowania. Różnice między uczelniami są spore, jedne stawiają bardziej na sztukę, inne na zagadnienia marketingowe, są też takie, które mają dużo wspólnego z informatyką i realizują m.in. podstawy programowania, a niektóre próbują łączyć wszystko w jedną całość. Należy spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie zagadnienia najbardziej nas interesują, ale też nie wychodzić z założenia, że np. historia sztuki okaże się kompletnie nieprzydatna. Studia mają służyć m.in. poszerzeniu horyzontów, a podróż przez historię sztuki od starożytności, aż do dzisiaj z pewnością może pokazać nam kilka ciekawych rozwiązań, które można zastosować w codziennej pracy.
Bardzo cenne są również opinie absolwentów uczelni – w internecie, na różnych forach dyskusyjnych można znaleźć mnóstwo cennych uwag dotyczących danej szkoły pochodzących od osób, które spędziły w niej kilka lat. Warto więc zapoznać się z nimi, bo mogą przynieść odpowiedzi na nurtujące nas pytania i poczytać zarówno o dobrych, jak i złych stronach danej szkoły.
Kolejnym aspektem jest kadra prowadzących zajęcia. Przeciętnemu maturzyście konkretne nazwiska nie muszą się z niczym kojarzyć, ale kilka chwil w wyszukiwarce przybliży nam konkretne osoby, zaś niektóre uczelnie zatrudniają prawdziwych specjalistów w swoich dziedzinach, od których warto się uczyć. Zatem znalezienie wśród prowadzących autora kampanii reklamowej, która zrobiła w ostatnich miesiącach furorę na rynku, albo fotografa, który realizuje sesje zdjęciowe dla światowych marek modowych może stanowić istotną motywację w wyborze danej uczelni.
No i ostatnia kwestia, aczkolwiek wcale nie najmniej ważna – cena. Różnice w cenie między uczelniami są dość znaczne, jednak studia to rodzaj inwestycji, która będzie (lub nie) zwracała się przez lata, dlatego nie warto wychodzić z założenia, że tańsze będą korzystniejsze. Z drugiej strony te droższe wcale nie muszą być warte swojej ceny.
Na studiach miałem przez dwa semestry przedmiot o nazwie „grafika warsztatowa”. Te zajęcia to była prawdziwa podróż w czasie, a mianowicie do przeszłości. Zajmowaliśmy się tam głównie… tradycyjnym drukiem wypukłym. Właśnie tak, ryliśmy dłutami m.in. w linoleum, później przygotowywaliśmy papier, a na koniec drukowaliśmy obrazy korzystając ze starej, mechanicznej prasy. Komu to dzisiaj potrzebne? Z czysto praktycznego punktu widzenia nikomu. I będę szczery, mój entuzjazm na pierwszych zajęciach błąkał się raczej w okolicy zerowego poziomu. Jednak z biegiem czasu zacząłem patrzeć na to nieco inaczej. Mam tutaj na myśli formę, kolor, grę światłem i sposoby budowania kształtów. Nic nie było powiedziane wprost, ale dzięki temu mogłem bardziej otworzyć głowę i trochę inaczej spojrzeć na niektóre sprawy związane z szeroko pojętą grafiką użytkową. To w jakimś stopniu sprawiło, że jestem bardziej świadomy w tym co robię. Miałem również malarstwo. Dzięki temu wiem, że malarzem na pewno nie zostanę. Wolę pozostać przy ołówku. W każdym razie, mówiąc już całkiem poważnie, niektóre przedmioty, z pozoru nieprzydatne, mogą jednak przynieść pewne korzyści. Nawet dokładne badanie anatomii, czy sposobów zachowywania się światła może być później bardzo przydatne, choćby w grafice 3D, czy grafice koncepcyjnej. Warto się po prostu nie zamykać i nie wychodzić z założenia, że to, co w danej chwili robimy, jest na pewno pozbawione sensu.
Różnica między tymi dwoma trybami jest ogromna. Z jednej strony studia dzienne to przedłużenie szkoły średniej i luźnego trybu życia, z drugiej strony to jednak okazja, by skupić się bardziej na nauce i zgłębić tematy omawiane na studiach. Ja studiowałem zaocznie i uważam, że to był dobry, choć trudny wybór.
Dlaczego trudny? Oprócz studiowania, a może przede wszystkim, pracowałem na etacie. Zatem w tygodniu byłem pracownikiem, początkującym grafikiem w drukarni, zaś co drugi weekend wsiadałem w samochód i stawałem się studentem. Czasami po godzinach realizowałem jeszcze różne zlecenia. To wszystko sprawiało, że na pewne projekty studenckie nie mogłem poświęcić tyle czasu, ile bym chciał, zaś pisanie pracy dyplomowej zajęło mi więcej czasu, niż zakładałem. To sprawiało również, że zamiast cieszyć się z nadchodzącego piątku, zastanawiałem się, o której w niedzielę wrócę do domu z uczelni, zaś od uczelni dzieliło mnie około 120km. Jednak absolutnie nie narzekam, że miałem tak źle i niewygodnie, zupełnie nie to chcę powiedzieć. Mnóstwo ludzi tak robi i to jest ok (znam kogoś, kto mieszkając w Warszawie studiował zaocznie w Gdańsku, tak też się da). Po prostu przez okres studiów zaocznych trzeba dać z siebie trochę więcej, niż zwykle.
Dlaczego dobry? Oprócz studiowana, pracowałem. Zatem równolegle ze zdobywaniem wiedzy, zdobywałem prawdziwe doświadczenie w prawdziwej pracy. Z kolei na koniec studiów, gdy dostałem już do ręki dyplom, oprócz owego dyplomu, miałem kilka lat doświadczenia jako aktywny grafik. Zatem jest to sytuacja bardzo korzystna w kontekście poszukiwania nowej pracy. Często bowiem bywa tak, że świeżo upieczony student z zerowym doświadczeniem, jest nieprzystosowany do realiów, jakie są na rynku pracy. Sytuacja braku porozumienia z klientem, praca w stresie, ustępstwa w projekcie na rzecz klienta, brak satysfakcji z pracy i wiele innych to pojęcia, które dla grafika wchodzącego na rynek zawodowy są na początku pojęciami obcymi. Kolejny dobry powód to odciążenie rodziców – studiując zaocznie sami możemy opłacać własne studia, co w wielu przypadkach bywa po prostu jedynym wyjściem.
Studia graficzne nie uczą. Nie uczą w takim sensie, że nie zrobią z nikogo świetnego grafika. Ten zawód jest zupełnie inny od logistyka, czy księgowego, którzy pewne rzeczy muszą mieć wyuczone na pamięć. Owszem, grafik też na pamięć może nauczyć się 100 najpopularniejszych fontów, tylko co z tego? Co z tego, że będzie znał wszystkie skróty klawiszowe w Photoshopie? Nikt nie przyzna za to medalu. Owszem, obsługa programu jest bardzo ważna, ale w dalszym ciągu program to tylko narzędzie. Zaawansowane narzędzie, które pozwala wcielić w życie własny pomysł, ale nie zbuduje tego pomysłu za nas. Zatem jeżeli ktoś idzie na studia z przeświadczeniem, że za kilka lat na pewno świat stanie przed nim otworem, to może się mocno zdziwić.
Studia są tylko zestawem wskazówek, czy też skrzynią pełną okazji, a nie są na pewno gotową instrukcją obsługi. Będąc na studiach trzeba pracować nad własnym rozwojem, doskonalić się w pracy projektanta, szukać inspiracji i nowych bodźców, które sprawią, że nasze przyszłe projekty będą znacznie lepsze, niż te, które stworzyliśmy dwa, trzy lata temu. Można oczywiście pójść na studia i przespać te kilka lat na zajęciach. Prześliznąć się przez kolejne sesję, przedstawić na obronie kupioną pracę dyplomową, a później wrócić do swojej przeciętnej pracowni reklamy i dalej tworzyć przeciętne prace. Tylko chyba jakoś szkoda na takie studiowanie czasu.
Inna okoliczność, gdzie też raczej nie warto iść na studia, to sytuacja taka, gdzie po prostu umiemy już całkiem sporo i mamy w jakiś sposób ugruntowaną pozycję zawodową, a jako młody grafik pracujemy w firmie, gdzie możemy uczyć się od lepszych od siebie. Starsi koledzy z większą wiedzą, prawdziwe zlecenia, prawdziwe życie – taka okoliczność również sprawia, że studia mogą być w jakimś stopniu stratą czasu, ale też w dalszym ciągu mogą być okazją do szerszego poznania grafiki niż to, co na co dzień trafia na nasze biurko w pracy. Wielu freelancerów, którzy są znani w środowisku grafików, także nigdy nie ukończyło studiów, jednak na brak zamówień nie narzekają, a ich prace reprezentują znakomity poziom. Stwarzali sobie okazje do rozwoju gdzieś indziej, poza uczelnią. Tak jest pewnie trochę trudniej, ale w ten sposób również się da.
No i w ten sposób dotarłem do końca. Siadając do tego wpisu założyłem, że będzie szybko, lekko i krótko, ale w trakcie pisania temat nabrał znacznie większej wagi. Chyba… nie dało się inaczej. Po prostu idąc na studia graficzne warto przygotować się na ciężką pracę, co pozwoli wycisnąć ze studiowania więcej i odnieść w ten sposób większe korzyści. Bez studiów też można osiągnąć wiele w zawodzie grafika, jednak w ten sposób pozbawiamy się obecności kogoś w rodzaju mentorów, kim mogą być osoby prowadzące zajęcia. Co wybrać? Czy warto iść na studia graficzne? To po prostu bardzo indywidualna decyzja.